piątek, 17 maja 2019

what am i to you » 290815



Wonpil, który z dnia na dzień coraz bardziej pogrążał się w dręczących go myślach. I Sungjin - ten, który miał obrzucić mnie kolejną warstwą pozytywów życia teraz rozmawiał z nieistniejącym przyjacielem.
Nie pytałem, dlaczego najstarszy okrzyczał fotel, na którym miałem usiąść ; przeprosiłem powietrze i padłem na miejsce, sięgając po szklankę z alkoholem. W tle pobrzmiewała amerykańska, mdła muzyka.
- Z ciebie największy psychol, tak do ciebie mówię. - prychnął Park, kartkując następne strony książki japońskiego autora. Zakochał się w nim od pierwszego wejrzenia. Dzieło Murakamiego tylko jeszcze bardziej go napędzało do tego, by oddać temu całą duszę. - Idź do domu wytrzeźwiej.
- Przestań mnie zaczepiać! - podjąłem się próby zrozumienia stanu hyunga.
- Widzisz? On rozmawia ze sobą, odbiło mu. - Sungjin patrzył w punkt przed sobą, kreśląc palcem kółka w powietrzu tuż przy swojej głowie.
Śmiałem się z głupich min, jakie robił. Okazało się, że dźwięki Elvisa Presleya przestały mi tak bardzo przeszkadzać a Wonpil co jakiś czas spoglądał na mnie badawczo.
- Jest dziewięć muz, każda odpowiada za co innego. - Wonpil przytakiwał. - Teraz możemy powiedzieć, że jest ich dziesięć. Film. W dzisiejszych czasach film jest muzą.
Oni rozmawiali o wierszach.
Odłączyłem się, butelka jabłkowego piwa była moją własną przyjemnością, natomiast wibrująca komórka przepadła na dnie torby. Później Sungjin chrumkał i posyłał mi buziaki, uzyskując w odpowiedzi mój uśmiech.
Wonpil zaczytał się w wierszach, sącząc mocne piwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz